Piotr Dereszewski

Piotr Dereszewski może pomachać wam rano z okna pociągu jadąc do pracy w Wołominie kiedy stoicie w korku w drodze do stolicy, ponieważ to kolejny zawodnik Zabieganego, który na stałe mieszka w Warszawie, a z naszym miastem związany jest zawodowo. Dokładniej jego zawodowe kompetencje i umiejętności w profesjonalnej terminologii określa się mianem oligofrenopedagoga czyli nauczyciela posiadającego kompleksową wiedzę potrzebną do pracy z dziećmi niepełnosprawnymi intelektualnie. Jego uczniowie posługują się jednak skróconą wersją tego określenia czyli „Pan od wuefu” lub „Pan od sportu”. Tak więc niemal codziennie, Piotr już od ponad dekady melduje się w Wołominie na ul. Miłej w Zespole Szkół Specjalnych, gdzie wciąga swoich podopiecznych w świat sportu, tak potrzebny do pełnego rozwoju każdego młodego człowieka.

Z jego opowieści wynika, że sam doświadczył tego w podobny sposób, dlatego, że ze sportem również związany jest od dziecka. Jego sportowym wzorem i idolem do dziś dnia pozostaje inny nauczyciel W-F, w młodości doskonały biegacz na 800m, trener III ligowej drużyny piłki ręcznej „SALUS” Przedecz, a prywatnie wujek – Edward Dereszewski. W szkole podstawowej Piotr fascynował się właśnie piłką ręczną (miał nawet epizod gry na poziomie mistrzostw byłego województwa jako podstawowy bramkarz), potem intensywnie zajmował się koszykówką i tenisem stołowym. Względy zdrowotne przerwały jego intensywne uprawianie sportu na czas liceum, ale na studiach znowu zaczął grać w koszykówkę i co najważniejsze powrócił do regularnej aktywności ruchowej. Być może to właśnie siła autorytetu Pana Edwarda sprawiła, że młody Piotr zdecydował się studiować w Warszawie na Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej, a potem podyplomowo na Akademii Wychowania Fizycznego, na Wydziale Rehabilitacji. Historia zatoczyła koło, dość nieoczekiwanie dla samego…Wydziału Historii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, gdzie wcześniej Piotr dostał się bez egzaminów, jako laureat ogólnopolskiej olimpiady historycznej.

Kiedy dołączyłeś do drużyny Zabiegany Wołomin? 

Zacznijmy od tego, że biegam od 6 lat. Chyba tak, jak u większości spróbowałem aby zrzucić wagę, jak zaczęła dochodzić do 100 kg, pomomo tego, że pracując w szkolę z dziećmi robię codziennie po 30 000 kroków.  Z racji zainteresowań biegowych i tego, że wiem co się dzieje w Powiecie Wołomińskim obserwowałem na FB grupę Zabieganych. Pod koniec 2018 roku napisałem pierwszy post na profilu grupy z prośbą o wsparcie w głosowaniu internetowym na sprzęt do tenisa ziemnego dla szkoły, w której pracuję. Tak rozpoczęła się moja znajomość,  początkowo wirtualna z Jarkiem Bąkiem. Sprzęt udało się zdobyć, za co serdecznie jeszcze raz dziękuję! W połowie 2019 roku Jarek zaproponował mi reprezentowanie barw Zabieganego Wołomina, a ja z ogromną przyjemnością przyjąłem zaproszenie i przygoda trwa nadal.

Jakie jest twoje biegowe marzenie ?

MARATON! Chociaż biegam już całkiem długo to na przełomie 2019/2020 roku, dzięki udziałowi w projekcie Zabieganych rozpocząłem przygotowania do pokonania królewskiego dystansu. Niestety pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany startowe, więc nadal wszystko przede mną.

Powiedz gdzie i jak trenujesz? 

Uwielbiam biegać po leśnych ścieżkach, a taką możliwość daje mi sąsiedztwo Lasu Bielańskiego, Lasu Młocińskiego i Kępy Potockiej. Staram się biegać w miarę regularnie, ale różnie z tym bywa. Dopiero dzięki Jarkowi Bąkowi mój trening stał się usystematyzowany, urozmaicony. Odkryciem dla mnie było, ze najlepiej czuję się po mocnych akcentach typu podbiegi, interwały i sprinty. Najczęściej trenuję samotnie. Ze względu na miejsce zamieszkania nie udało mi się jeszcze wziąć udziału we wspólnych treningach Zabieganych.

Z jakich swoich biegów i startów jesteś najbardziej dumny ? 

Jest ich kilka i mam taką swoją biegową hierarchię. Na pierwszym miejscu PÓŁMARATON WARSZAWSKI w 2016 roku. Był to mój pierwszy w życiu oficjalnie przebiegnięty dystans 21,097 km. Rewelacją dla mnie samą w sobie było to, że go ukończyłem, po drugie, że zmieściłem się w limicie czasu (2.08) i jeszcze nie byłem ostatni ! Było to ekstremalne wywanie, bo na półtora tygodnia przed startem skręciłem staw skokowy, a sam bieg zaliczałem w ortezie.  Na drugim miejscu jest Półmaraton Wiązowski z lutego 2020 roku. Oczywiście znowu przygody – na dwa tygodnie przed startem przerwanie treningów  – problemy zdrowotne. Docelowo miał to być mój sprawdzian przed maratonem, a w takiej sytuacji miałem go po prostu zaliczyć. Wyszła jednak życiówka, z rewelacyjnym jak na mnie czasem 1.43.29. Do tej pory nie wierzę, jak to się stało ! Na trzecim miejscu – Bieg na Śnieżkę na najkrótszym – 18 km dystansie i Półmaraton z Górką  – czyli skromne 29 kilometrów na Chojnik i po okolicy.

Co daje ci bieganie ?

Mimo, że na co dzień mam do czynienia z ruchem, aktywnością fizyczną wyjście na trening biegowy jest chwilą tylko dla mnie, skupieniem się na sobie. Bez względu na to, czy przede mną delikatne truchtanko, czy tez mocne interwały nastepuje wtedy reset psychiczny, rodzą się nowe pomysły i plany – nie tylko biegowe.

Co powiesz tym, którzy by chcieli ropocząc swoją przygodę z bieganiem ?

Trzeba zacząć i się nie zrażać. Poza tym – doświadczam tego na sobie  – trzeba czasu i systematyczności.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *